Skuty Wrocław czyli Frozen Street Photos
Porcja świeżego streetfoto z Miasta Stu Mostów zamarzniętego na kość
W trakcie fotografowania w -15 stopniach olśniło mnie, że to genialny sposób na zdobycie zdjęć, których nie ma nikt inny ( czyli tzw. exclusive). Lecz nie ma się co rzucać na byle gruntowy przymrozek. Trzeba wyczekać (lub wymodlić) naprawdę ekstremalne temperatury. I jak nadejdą, to odczekać jeszcze kilka dni, aż całe społeczeństwo upewni się, że „jak nie musisz – nie wychodź…” i właśnie wtedy – na przekór – uderzyć w teren :).
Marsz ku odmrożeniom (siebie i sprzętu) zacząłem od rozłożonej na łopatki ul.Kuźniczej i klucząc zakolami zahibernowanej Odry obrałem azymut na szeroko pojętą północ. Aż po post-industrialne meandry architektury użytkowej w Miejskim Porcie.
Bardzo szybko przekonałem się, że obsługa aparatu w rękawiczkach nie zdaje egzaminu. Mimo, że to niedzielne popołudnie, to nie spotkałem ani jednej osoby z aparatem: czy to napiętego osiłka z rodzinką z sony alfą dumnie łopoczącą na torsie, czy szalonych hipsterek robiących sobie sesję życia przy pniu drzewa… W ogóle mało ludzi napotkałem, a trochę się szwendałem.
I naszła mnie myśl – tak głęboka, jak banalna: Jak to dużo zależy od zwykłej pogody! Gdyby ciągle tak było – to co by ludzie na facebooka wrzucali? Pewnie fotaski, co jedli na obiad i przeklejki z kwejka :).
Czarno-białe jest życie
a na niebie
niebo
9 lutego 2012 o 19:53
Piknie przyfocone 🙂
10 lutego 2012 o 8:36
ładne!
10 lutego 2012 o 20:08
Piękny jest Wrocław zimą 🙂
10 lutego 2012 o 23:17
Fotki git ale alfę to sam mi poleciłeś!
11 lutego 2012 o 14:17
Ale przeciez alfa to wspaniały aparat! Robi świetne zdjęcia „prosto z aparatu”. Tylko, że trzeba uważać bo kruchy jest, a przynajmniej takie sprawia wrażenie.
21 lutego 2012 o 19:09
Tak, w rękawiczkach trudno. Dlatego zacząłem nosić rękawiczki bez palców. Ale poniżej pewnej temperatury same palce też zaczęły marznąć.
A prawdziwi cykliści odpuszczają dopiero wtedy, kiedy koła grzęzną w śniegu.
20 lutego 2012 o 19:29
..A prawdziwi mają już kewlarowe protezy 🙂
21 lutego 2012 o 19:05
Patrząc na zdjęcia sentyment mnie ogarnął…I zimno się zrobiło, choć na dworze już coraz cieplej na szczęście!
4 marca 2012 o 19:53